sobota, 14 kwietnia 2012

Tour du Finistere

Dzisiaj to ja byłem pragnienie a peleton Sprite. Chyba nie zdążyłem się do końca zregenerować po wtorkowym wyścigu. Pod każdy podjazd męczyłem i jak wjechaliśmy na rundy finałowe z "panem ścianką"  to plan był prosty strzelić w najgorszym wypadku na ostatniej rundzie bo inaczej abandon. Plan wykonałem w 100% strzeliłem na przedostatnim podjeździe na metę na rundę do końca. Zaginałem się cały wyścig i w końcu moje nogi powiedziały dość. Jutro kolejny start, czasami po męczarniach na drugi dzień czuję się lepiej więc jest nadzieja ;)

1 komentarz:

  1. uwierz w siebie a będzie dobrze albo jeszcze lepiej

    OdpowiedzUsuń