poniedziałek, 2 kwietnia 2012

Fleche d'Emeraude i znowu wygrywa Ferrari

Ferrari wygrywa finisz z przerzedzonego po kraksie peletonu,  fot.Fabrice Lambert
był też czas na podziwianie pięknych widoków           fot.Fabrice Lambert
Wyścig po płaskim więc od startu próbowałem zabierać się w odjazdy, raz nawet udało się oderwać na 10sec. Potem musiałem się zagiąć na rancie po czym peleton się rozjechał i wykorzystało to 2 kolarzy w tym mój klubowy kolega Gaylord. Dalsza część wyścigu była kontrolowana przez ekipy sprinterów więc pomagałem jak mogłem Justinowi, który jak do tej pory najlepiej sobie radził na finiszach. Niestety leżał on w kraksie na 2km do mety. Samej kraksy nie widziałem, zdążyłem jedynie zobaczyć jak Steven Tronet z Big Mat Auber rzucał rowerem Justina. Chamskie zachowanie bez względu na to kto był winien. Wszyscy twierdzą, że Justin jak zwykle spowodował kresza nawet ci co jechali 80 pozycji dalej. Następny wyścig 10 kwietnia Paris Camembert więc zostało trochę czasu, żeby odświeżyć nogę. Podliczyłem marcowy kilometraż i wyszło prawie 3tys km, całkiem nieźle, a nie miałem nawet żadnej etapówki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz